Wróciłam po ponad tygodniowej przerwie. Miałam odczekać chociaż kilka dni z robieniem obiadów, bo dostałam trochę jedzenia od rodziny, ale nie wytrzymałam i musiałam coś ugotować 😀 Bo jak są siły i chęci, to trzeba robić, a jeśli nie będzie, to zjem chleb ze smalcem. Zrobiłam fasolkę po bretońsku, akurat lubię, a danie nie należy do trudnych i czasochłonnych, więc zabrałam się z rańca do gotowania. Zazwyczaj kupowałam taką fasolkę w słoiku gotową, ale dobrze jest czasem zrobić samemu.
Składniki:
- 2 puszki białej fasoli konserwowej
- 150 g wędzonego boczku
- 150 g kiełbasy
- 2 ząbki czosnku
- 1 cebula
- 4 łyżeczki koncentratu pomidorowego
- 1 łyżeczka mąki
- 2 listki laurowe
- pół łyżeczki tymianku
- 1 łyżka majeranku
- pół łyżeczki słodkiej papryki
- sól, pieprz
- olej
Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę, doprawić tymiankiem i odstawić.
Z jednej puszki zalewę odlać do kubka, a fasolę z dwóch puszek, wraz z całą zawartością drugiej puszki wlać do garnka, dodać listki laurowe.
Na patelni na niewielkiej ilości oleju podsmażyć kiełbasę razem z boczkiem. Podsmażoną wędlinę wrzucić do garnka z fasolą, a na pozostałym ze smażenia tłuszczu zeszklić wcześniej pokrojoną i doprawioną cebulę i również dodać ją do fasoli.
Do kubka z zalewą dodać 4 łyżeczki koncentratu pomidorowego (ja dodałam całe malutkie opakowanie koncentratu, 70g), 1 łyżeczkę mąki, dokładnie wymieszać i wlać do fasolki.
Całość doprawić majerankiem, solą, pieprzem i słodką papryką. Gotować przez około 10 minut na średnim ogniu często mieszając, bo fasolka lubi przywierać.
Czosnek obrać i rozgnieść lub zetrzeć na tarce, wrzucić do fasolki i wymieszać.
Zjadłam jako śniadanio-obiad po godzinie 11:00, nie miałam wcześniej czasu by zjeść śniadanie, od razu poleciałam do sklepu po produkty i zaczęłam robić. Wyszła smaczna. Przepis zmodyfikowałam według swojego rozumowania, inaczej fasolka by się rozgotowała, gdyż w innym przepisie było tak, że fasolkę gotowało się cały czas podczas smażenia kiełbasy, boczku, cebuli i innych czynności. Co prawda zaczęłam tak gotować, ale szybko przerwałam i robiłam po swojemu, dzięki temu uniknęłam rozgotowania fasoli, którą nie trzeba długo gotować, wystarczy kilka minut. Ta z puszki już i tak jest miękka.
Smacznego!