Wróciłam po ponad tygodniowej przerwie. Miałam odczekać chociaż kilka dni z robieniem obiadów, bo dostałam trochę jedzenia od rodziny, ale nie wytrzymałam i musiałam coś ugotować 😀 Bo jak są siły i chęci, to trzeba robić, a jeśli nie będzie, to zjem chleb ze smalcem. Zrobiłam fasolkę po bretońsku, akurat lubię, a danie nie należy do trudnych i czasochłonnych, więc zabrałam się z rańca do gotowania. Zazwyczaj kupowałam taką fasolkę w słoiku gotową, ale dobrze jest czasem zrobić samemu….