Jeszcze dziś miałam je nazwać – pączki dziwolągi, ale wyszły zbyt ładne i kształtne, bym je tak mogła nazwać. Bo w oryginalnym przepisie tak właśnie się nazywały i miały wyjść brzydkie i pokręcone, a wyszły po prostu placuszki/racuszki. W sumie to wsio ryba co za nazwa, grunt, że jak posmakowałam, to nie mogłam przestać jeść i chciałam nawet te z wystawy zabrać i zjeść! Znalazłam przypadkiem przepis, a z tego co pamiętam, był to jeden z przysmaków dzieciństwa. A i przepis bardzo prosty jest, więc chętnie zrobiłam….